Kiedy USG pokazało, że Hendré nie będzie miał rąk, gdyż jego ramiona nie rozwijają się, lekarz doradził aborcję, mówiąc, że dziecko nie będzie miało „normalnej jakości życia”. Mariaan i Hendrik wiedzieli, że będzie bardzo trudno. Pracują oboje na pełen etat a wychowywanie niepełnosprawnego dziecka, to duże wyzwanie, które wymaga jeszcze większego przeorganizowania życia. Mimo wszystko nie chcieli dokonać aborcji.
Dziś mówią, że to był najlepszy wybór, jaki mogli podjąć. Mariaan wyznaje, że po porodzie nie było jej lekko. Miała depresję. W jej głowie kłębiło się mnóstwo myśli, jak jej dziecko poradzi sobie wśród innych dzieci. Jak będzie wyglądała jego przyszłość. Czy ludzie będą akceptowali osobę bez rąk...
Ulga nadeszła wtedy, kiedy Hendré skończył 3 miesiące. Mariaan i Hendrik zauważyli, że ich dziecko nie ma większych problemów z ruchem. Mimo swojej niepełnosprawności, dziecko rozwijało się dość dobrze. Rodzice czują, że mają ogromne wsparcie bliskich, otoczenia. Chłopiec jest nie tylko akceptowany, ale po prostu kochany. Mama chłopczyka mówi, że stał się ich cudem. To największy prezent, jaki mogli w życiu otrzymać. Będą wspierać synka w rozwoju, na ile tylko będą mogli.
[Za: kath.net, opoka.org.pl]