Po 10 tygodniach oczekiwania na rozpoczęcie terapii onkologicznej pacjentka w Kanadzie została poddana eutanazji. W tym kraju ta śmiercionośna procedura staje się substytutem rzeczywistej opieki medycznej. Zamordowana w majestacie prawa 67-letnia Samia Saikali miała agresywnego raka, lecz po 10 tygodniach oczekiwania na wizytę u onkologa i rozpoczęcie leczenia było już za późno i podano jej śmiertelny zastrzyk.
Chek News, przedstawiając jej sytuację, wyjaśnia, że w marcu br. zdiagnozowano u niej nieoperacyjnego, agresywnego raka żołądka. Chirurg poinformował kobietę, że bez leczenia pozostało jej od trzech do sześciu miesięcy życia. Dzięki chemioterapii miałaby szansę przedłużyć życie, co najmniej o rok. Odpowiedziała, że zrobi wszystko – podejmie leczenie i będzie walczyć tak długo, jak będzie to możliwe.
W wyniku choroby (raka żołądka) szybko nastąpiło pogorszenie i kobieta zaczęła się bardzo źle czuć. Dotarcie do lekarza onkologa stało się możliwe dopiero po 10 tygodniach. Było już jednak za późno – zgodnie z diagnozą pozostało jej tylko kilka tygodni życia. – W sytuacji mojej mamy oczekiwanie na leczenie nie powinno trwać tak długo. Utracony czas był w tej sytuacji bezcenny. To olbrzymia różnica, która ma wielkie znaczenie w przypadku agresywnego raka. Oznacza to, że na początku była jeszcze wystarczająco silna, aby znieść chemioterapię, która dawała jej szansę na przedłużenie życia, później już nie – oznajmił jej syn, Baker.
Anna Trutowska z Fundacji PRO podnosi, że zabijanie chorych pacjentów, „bo i tak umrą”, to wielki skandal, hańba i upadek medycyny w Kanadzie. – To zaprzeczenie sensu powołania lekarza, zanegowanie przysięgi Hipokratesa i wręcz wszystkiego, co leży u podstaw naszej cywilizacji. To powrót do najgorszych barbarzyńskich praktyk z czasów pogańskich, gdy chorych ludzi zabijano, bo byli postrzegani jako niepotrzebni i nieprzydatni – mówi nam obrończyni życia. Nie ma również wątpliwości, że kiedy ludzie odchodzą od wiary w Boga, w konsekwencji zatracają poczucie sensu ludzkiego życia, który jest niezależny od takich czynników jak np. stan zdrowia. – Miłosierdzie dla chorych jest zastępowane cyniczną postawą fałszywej „ulgi w cierpieniu”, która jest niczym innym jak zabójstwem. Lekarze stają się mordercami i pod płaszczykiem „prawa do eutanazji” reklamowanego jako „prawo człowieka” – podkreśla nasza rozmówczyni.
Również Ewa Kowalewska zwraca uwagę na efekt zachwiania fundamentu wiary, a taka droga oznacza już równię pochyłą. Przywołuje przykład byłej paraolimpijki i weteranki wojskowej, Christine Gauthier, która poinformowała o tym, że kiedy skontaktowała się z Veterans Affairs Canada [VAC – departamentem ds. weteranów wojennych], aby poprosić o instalację domowej windy dla wózków inwalidzkich, która jej pomoże, to zamiast tego otrzymała od pracownika VAC ofertę wspomaganego samobójstwa jako sposobu na zakończenie jej cierpienia. Gauthier była przerażona tym, że łatwiej można uzyskać pomoc w umieraniu niż narzędzia pomagające w życiu. – Opieka medyczna w dzisiejszych czasach jest niesłychanie kosztowna. Ludzi starszych jest coraz więcej. A często seniorzy swoje dzieci doprowadzili do aborcji i nie mają już ich dzisiaj. I w tym momencie mamy cywilizację śmierci w pełnym rozkwicie – zaznacza w rozmowie z nami prezes HLI Polska. Anna Trutowska tłumaczy, że zaczyna się od aborcji tak jak w Polsce, gdzie stopniowo przyzwyczaja się społeczeństwo do zabijania „niechcianych ludzi”. – Tylko że wiele osób, które dziś są za aborcją, mogą jutro paść ofiarą eutanazji, ale o tym nikt na razie w Polsce nie myśli – puentuje.
[Za:naszdziennik]