Wydarzenia ostatnich miesięcy koncentrujące się wokół ochrony życia poczętego pokazały, że ludzkie życie wciąż jest zagrożone. Jednak z drugiej strony dały impuls wielu cichym bohaterom do podzielenia się swoją historią, a w ten sposób – być może – do dodania odwagi tym, którym dziś jej bardzo brakuje i którzy wołają o wsparcie… Głos tych bohaterów to głos rodziców, którzy ocalili swoje dziecko przed śmiercią w aborcji. To też głos tych, których bezinteresowna pomoc dała nadzieję, że choć może po ludzk
u sytuacja jest beznadziejna, jednak razem potrafią stawić czoła wyzwaniu ocalenia bezcennego daru życia.
Gdy dowiedziała się, że jest w drugiej ciąży, dzieciątko pod jej sercem miało pięć tygodni. Przez kolejne dziesięć miała w planach aborcję. Klaudia (22 l.) zgłosiła się do odpowiednich „pomocników” – ADT, który miał jej wszystko „załatwić”. Zostałam sama. Ojciec dzieci jest narkomanem, alkoholikiem i hazardzistą. Bałam się reakcji moich najbliższych – wyznaje. Do aborcji namawiały ją mama, babcia, chrzestna… Klaudia leczy się na depresję i pomyślała, że jeśli zdecyduje się na ten krok, to jej stan może się pogorszyć, ale i tak nie chciała tego dziecka. Do piętnastego tygodnia kontaktowała się z ADT. Zaproponowali jej wyjazd na aborcję do Holandii. Na szczęście pojawili się też ludzie, dzięki którym historia dziewczyny zmieniła bieg. Odnaleźli ją na grupie „Aborcja bez granic”.
Obiecali, że we wszystkim pomogą, z przygotowaniem wyprawki dla dziecka, z opłatami za mieszkanie. Do akcji włączyły się również fundacje Pomocą była także moja przyjaciółka Beata, która wbijała mi do głowy, żebym tego nie robiła. Gdy już planowałam wyjazd do Holandii, pokazała mi filmik, jak wygląda aborcja – przyznaje Klaudia. W końcu przyszedł szczęśliwy dzień – wtedy urodził się Dawidek – silny, duży mężczyzna. Ważył ponad 4 kg! To drugi wielki skarb Klaudii – ma już 3-letnią Maję. Dawidek jest podobny do mnie i tak we mnie wpatrzony jak w obrazek. Nikt w życiu nie był we mnie tak wpatrzony jak on – opowiada szczęśliwa i dumna mama. Starsza siostrzyczka już pomaga w opiece nad Dawidkiem. Klaudia przyznaje, że ma chwile słabości, dużo płacze. Ale jestem szczęśliwa. Inna decyzja byłaby największym błędem w życiu i wtedy dopiero bym się stoczyła – przyznaje. Zanim zaszła w ciążę z Mają, była w ośrodku leczenia dla uzależnionych od używek. Gdybym dokonała aborcji, myślę, że wpadłabym znowu w nałogi, nie miałabym ani Mai, ani Dawida – nie ma wątpliwości Klaudia.
[Za: Tak Rodzinie, zdj. Unsplash/KecinGent]