Po trzech latach funkcjonowania ustawy zezwalającej na aborcję w Irlandii (od 2019 roku) z samej mocy prawa ma nastąpić podsumowanie działania tej regulacji prawnej. Wyniki tego posumowania nie są jeszcze opublikowane, ale irlandzcy liderzy pro-life są pełni obaw..
Od początku obowiązywał trzydniowy okres oczekiwania pomiędzy wstępną konsultacją z lekarzem, wystawiającym skierowanie, a przeprowadzeniem aborcji. Obecnie pojawiają się obawy, że zostanie on zniesiony.
Irlandzki minister zdrowia, Stephen Donnelly, w ostatnim tygodniu wydał oświadczenie, że fakt, iż tzw. usługi aborcyjne wykonuje tylko 11 z 17 szpitali położniczych w Irlandii jest absolutnie nie do przyjęcia. To szokujące oficjalne stwierdzenie pojawiło się zaledwie kilka dni po ogłoszeniu rekordowej liczby aborcji w Irlandii w 2022 roku – o 25% więcej, co oznacza pozbawienie życia 8 500 poczętych dzieci.
Obrońcy życia przypominają, że ten sam irlandzki rząd odrzucił propozycję tzw. ustawy przeciwbólowej, która miała chronić dzieci w okresie prenatalnym, gdy już odczuwają ból. Podkreślają przy tym, że sytuacja irlandzkiej służby zdrowia jest bardzo zła: szpitale są przepełnione, okresy oczekiwania na leczenie onkologiczne szokujące, a średni personel medyczny jest niedofinansowany.
Jednak aborcja jest traktowana priorytetowo. Z najnowszych doniesień medialnych wynika, że podsumowanie działania ustawy aborcyjnej w Irlandii ma zalecić zniesienie obecnie obowiązującego trzydniowego okresu oczekiwania.
Rząd chce wprowadzić takie ułatwienie aborcyjne, chociaż Health Service Executive podaje, że 3 951 kobiet nie zgłosiło się na drugą konsultację po upływie ustawowo wymaganego trzydniowego okresu oczekiwania. Eilís Mulroy, prezes organizacji Pro-Life Campaign stwierdził: - Nie wszystkie te przypadki były spowodowane zmianą zdania tych kobiet, ale jednoznacznie można wnioskować, że tysiące tych kobiet zdecydowały się na kontynuowanie ciąży i urodzenie swoich dzieci.
Liderzy pro-life wyrażają zaniepokojenie brakiem neutralności przygotowywanego przez rząd podsumowania działania ustawy aborcyjnej, gdyż jest on robiony tajnie przez środowiska sprzyjające aborcji. Nie został poddany ani kontroli parlamentarnej, ani publicznej. Eilís Mulroy twierdzi, że minister zdrowia, Stephen Donnelly zlecił wykonanie tego podsumowania starannie dobranym specjalistom, z których wielu ma publiczną historię zaangażowania w kampanii proaborcyjnej w Irlandii.
Na początku bieżącego roku Pro Life Campaign odkryła, że państwowa służba zdrowia w Irlandii wydaje duże pieniądze od podatników na reklamowanie prowadzonych przez siebie usług konsultacyjnych kierujących na aborcję. Płaci też Google za zapewnienie, że jej reklama usług aborcyjnych jest bardziej widoczna w mediach społecznościowych niż działania informacyjne i pomocowe dla kobiet w ciąży. .
W niedawnych odpowiedziach na pytania parlamentarne, zgłoszone przez Pro Life Campaign, przyznano, że odkąd praktyka wydawania skierowań na aborcję została w Irlandii zalegalizowana, czyli od 2018 roku, Health Service Executive (HSE) wydał prawie 1 milion euro na reklamowanie usług konsultacyjnych obejmujących skierowania na aborcję.
Irlandzka konfrontacja dotycząca swobody zabijania dzieci w łonach matek trwa. Społeczne ruchy pro-life zostały praktycznie pozbawione prawa głosu. Szczególnie Polacy powinni zwracać baczną uwagę na tzw. scenariusz irlandzki, gdyż strategia wprowadzania pełzających zamian kulturowych w młodym pokoleniu Irlandczyków, ataki na Kościół katolicki, ukryte finansowanie kampanii medialnych i w efekcie akceptacja zabijania dzieci w łonach matek, jest bardzo podobna do obecnej sytuacji w Polsce.
Udostępnij tę informację
Źródło: Family&Life Ireland/ Right to Life UK, opracowanie własne – 12/21 kwietnia 2023 r.