Nazywała się Sarah Louise Dunn i miała 31 lat. Zmarła na sepsę po aborcji. Media jednak całkowicie przemilczały jej tragiczną śmierć. Nie było i nie ma czuwania przy świecach, gniewnych tweetów feministek czy namiętnych przemówień piętnujących przyczynę jej nagłej śmierci. Jej twarz nie pojawiła się na pierwszych stronach gazet, nie ma niczego w mediach społecznościowych. Kompletna cisza!
Dlaczego tak się dzieje? Otóż Sarah Louise Dunn zmarła na sepsę po legalnej aborcji, więc media po prostu nie chcą publikować tej informacji, bo zgodnie z założeniami ideologicznymi legalna aborcja zawsze jest bezpieczna. W praktyce jednak wcale tak nie jest!.
Historie kobiet cierpiących po aborcji, nawet umierających z tego powodu, nie mogą się przebić do gazet, gdyż mogą zakłócić królujący w mediach sielski obraz, usiłujący wmawiać, że każda legalna aborcja jest dobra dla kobiety i całkowicie bezpieczna.
Na przykład irlandzkie media od ponad dziesięciu lat wkładają wiele wysiłku w utrzymanie kłamliwej narracji, że aborcja ratuje życie ... kobiet. W sytuacji, gdy kobiety doznają poważnego okaleczenia lub umierają z powodu legalnej aborcji, takie historie jak śmierć Sarah Louise Dunn są ignorowane lub ukrywane. Absolutnie nie ma akceptacji, aby pojawiały się na pierwszych stronach gazet.
Niektórzy argumentują, że śmierć młodej matki w Blackpool nie jest interesująca dla Irlandczyków. Jednakże brytyjskie media także całkowicie zignorowały tę tragiczną historię.
Prawda jest taka, że Irish Times, The Independent i RTÉ regularnie piszą na temat aborcji w USA, w Polsce lub jakimkolwiek innym kraju, aby pokazywać, że prawo kobiet do aborcji jest nadrzędne nad tragedią milionów dzieci zabijanych w okresie prenatalnym i w tym kontekście nie ma w ogóle mowy o jakiejkolwiek litości czy miłosierdziu.
Te media w ogóle nie interesują się tragedią Sarah Louise Dunn, która zmarła na sepsę po dokonaniu aborcji. Jej śmierć nie pasuje do z góry narzuconej narracji ideologicznej i biznesowej.
Kontrast ten jest szczególnie rażący, gdy weźmie się pod uwagę, w jaki sposób zginęła Sarah Dunn. Dokonała aborcji w marcu 2020 roku. Potem poczuła się źle i w ciągu następnych dwóch tygodni kilkakrotnie kontaktowała się ze swoim lekarzem rodzinnym. 10 kwietnia 2020 roku w ciężkim stanie została przewieziona karetką na oddział ratunkowy w szpitalu Victoria. Następnego dnia zmarła na sepsę.
Lokalny koroner, Louise Rae, chce powołania niezależnego eksperta, aby zbadał ten przypadek. Pełne śledztwo w sprawie jej śmierci ma się odbyć dopiero w pierwszym tygodniu listopada br..
Tę sprawę należy porównać z tragiczną śmiercią, mieszkającej w Irlandii Hinduski, Savity Halappanavar, która zmarła na sepsę 28 października 2012 roku w Uniwersyteckim Szpitalu w Galway. Jak ogłosiły media, przyczyną jej śmierci miała być odmowa wykonania aborcji, zgodnie z wówczas obowiązującym w Irlandii prawem. Oczywiście media nie przejmowały się uzyskaniem wyników śledztwa dotyczącego przyczyny jej śmierci. Od razu autorytatywnie ogłoszono, że przyczyną był prawny zakaz wykonania aborcji. W ten sposób tworzono narrację uzasadniającą szokująca tezę propagandową, że aborcja ratuje życie.
W rzeczywistości trzy oddzielne dochodzenia wykazały, że Savita zmarła na sepsę z powodu nieprawidłowego postępowania medycznego w przeciążonym szpitalu. Ta informacja była jednak w dużym stopniu blokowana, natomiast media stworzyły totalną narrację twierdząc, że zmarła z powodu irlandzkiego zakazu aborcji. Zostało to następnie wykorzystane do budowania społecznego poparcia dla uchylenia ósmej poprawki Konstytucji Irlandii.
Kontrast pomiędzy doniesieniami o tragicznej śmierci tych dwóch kobiet nie może być bardziej wyraźny. W wyszukiwarce Google pod hasłem: śmierć kobiety aborcja sepsa nie ma nawet wzmianki o Sarah Louise Dunn, natomiast wyświetlają się miliony wyników na temat śmierci Savity Halappanavar z powodu zakazu aborcji.
W 2012 roku, w którym zmarła Savita, miał miejsce kolejny przypadek. Aisha Chithira przyjechała z Irlandii do placówki Marie Stopes w Ealingu (dzielnicy Londynu), aby dokonać legalnego przerwania ciąży. Po wykonaniu aborcji, pomimo, że źle się czuła, została umieszczona na tylnym siedzeniu taksówki. Dostała krwotoku i wykrwawiła się na śmierć. Informacja o jej zgonie w ogóle nie dostała się do mediów. Nie było żadnego chóru potępienia, którego można by się podziewać ze strony środowiska walczącego o prawa kobiet. Nic – kompletna cisza!
Prawda nie była ważna. Jest oczywiste, że kobiety, ich życie i zdrowie, też nie są ważne. Wykorzystywanie kobiet i ich tragicznych historii do forsowania proaborcyjnej propagandy jest charakterystyczne dla biznesu aborcyjnego i większości liberalnych mediów.
Aborcja zawsze jest niebezpieczna, niezależnie od tego czy jest legalna, czy nie! Tragiczne fakty są jednak ukrywane przed społeczeństwem, aby umożliwić realizację celów środowisk i organizacji promujących legalną aborcję bez żądnych ograniczeń.
Źródło: Life Institute/ Life News, opracowanie własne – 27 sierpnia 2021 r.