Lekarze odpowiedzialni za terapię prezydenta Trumpa, który został zarażony COVID-19, potwierdzają, że w jego terapii nie zastosowano nieetycznych preparatów pochodzących z aborcji. Sprawa jednak nie jest całkowicie jednoznaczna.
Przeciwnicy polityczni Trumpa wykorzystali sytuację i zarzucili mu, że w sytuacji poważnej choroby nie miał nic przeciwko zastosowaniu preparatu wyprodukowanego w laboratorium wykorzystującym linię komórkową pochodzącą z nerki abortowanego dziecka. Trump jest znany ze swojego jednoznacznego poparcia dla obrony życia nienarodzonych dzieci, więc oskarżono go o hipokryzję.
Pierwsza informacja w mediach jest autorstwa reporterki CBS News, która jest znana ze swojego ekstremalnego nastawienia proaborcyjnego.
Napisała: - Zestaw przeciwciał, który prezydent Trump otrzymał z powodu zakażenia COVID-19 i reklamowany przez niego w środę wieczorem jako skuteczne „lekarstwo” dla zakażonych śmiertelnym koronawirusem, został opracowany przy użyciu komórek pochodzących z tkanki abortowanego płodu, chociaż Biały Dom i grupy pro-life są temu przeciwne.
CBS stwierdziło także, iż firma farmaceutyczna Regeneron oświadczyła, że lek ten został przetestowany na komórkach z linii HEK 293T, która pochodzi z ciała abortowanego w Holandii dziecka. Naukowcy mieli wykorzystać tę linie komórkową, aby wyodrębnić dwa rodzaje przeciwciał, które obecnie stosuje się w zestawie REGEN-COV2. Powołało się przy tym na wypowiedź rzecznika tej firmy.
Inne liberalne serwisy informacyjne powtórzyły tę informację nie sprawdzając jej wiarygodności. Pojawiło się nawet stwierdzenie, że skuteczne leczenie było podjęte wbrew wcześniejszym wysiłkom prezydenta Trumpa, aby udaremnić badania naukowe wykorzystujące komórki abortowanych płodów.
Informacje te jednak starannie pominęły wypowiedź rzecznika firmy Regeneron, który stwierdził, że wymieniona linia komórkowa nie jest uważana za tkankę płodową.
Według ich oświadczenia testy laboratoryjne zastosowane do oceny skuteczności przeciwciał pochodziły z linii komórkowej znanej jako HEK 293T. Powstała ona po pobraniu tkanki nerkowej od chłopca, który został abortowany w Holandii w 1973 roku, w tym samym, kiedy w USA zapadł precedensowy wyrok w sprawie Roe przeciwko Wade. Komórki te od tego czasu zostały „unieśmiertelnione” w laboratoriach, gdyż dzielą się w nieskończoność, podobnie jak się to dzieje w przypadku nowotworu. Według Massachusetts Institute of Technology (MIT) zaszły w nich na tyle duże zmiany, również genetyczne, że zupełnie nie są podobne do pierwszych, pobranych 47 lat temu.
Rzecznik Regeneronu w wywiadzie dla MIT powiedział: Proszę to przeanalizować, ale dostępne obecnie linie komórkowe 293T nie są uważane za tkankę płodową i nasza firma nie stosowała do testów tkanki płodowej
Dr David Prentice i Tara Sander Lee, eksperci naukowi o poglądach pro-life, którzy zajmują się profesjonalnymi badaniami komórek i tkanek, oświadczyli, że lek, który otrzymał Trump, nie opierał się na zniszczenia ludzkiego życia. - Żadne ludzkie embrionalne komórki macierzyste ani ludzkie tkanki płodowe nie zostały użyte do produkcji leków, które otrzymał Prezydent Trump! – oświadczyli powołując się na raport medyczny z tego eksperymentu.
Prezydent Trump zdecydowane opowiada się po stronie ochrony ludzkiego życia od poczęcia. Wśród wielu podejmowanych przez niego działań jego administracja zatrzymała finansowane z kieszeni podatników grantów dla naukowców, którzy w swoich eksperymentach wykorzystują części ciał poronionych dzieci. Z tego powodu cały czas znajduje się pod ostrzałem zwolenników aborcji i przedstawicieli przemysłu aborcyjnego, którzy w dużej mierze finansują kampanię Joe Bidena.
Prentice i Lee oświadczyli, że badania naukowe, które wykorzystują materiały pozytywne etycznie, okazują się najbardziej skuteczne. Te sukcesy pokazują, że niszczenie życia nienarodzonych dzieci nie jest konieczne do postępu naukowego i leczenia ludzi.
Ta sytuacja i związana z nią polemika pokazuje bardzo ważny problem dotyczący linii komórkowych, które powstały wiele lat temu po pobraniu próbek z ciał abortowanych dzieci. Faktem jest, że po tak wielu latach hodowane komórki praktycznie nie są tożsame z tymi, które zostały pobrane na początku. Czy ich wykorzystywanie można jednak uznać za prawidłowe etycznie? Z pewnością nie jest to sprawa do końca jasna. Tak czy inaczej nie można by było wyprodukować takiej linii komórkowej, gdyby na samym początku nie zostało zabite dziecko w wieku prenatalnym. Z pewnością jednak występuje tutaj poważna różnica w stosunku do próbek pobieranych dzisiaj z ciał abortowanych dzieci.
Źródło: Life News, opracowanie własne – 9 października 2020 r.