Ponad trzy tysiące osób uczestniczyło 20 września w 16. „Marszu dla życia”, który przeszedł przez centrum Berlina. Jego uczestnicy protestowali przeciwko aborcji oraz samobójczej śmierci w asyście osób trzecich.
Organizatorem marszu był krajowy związek „Prawo do Życia” (BVL), skupiający 12 organizacji. Z powodu pandemii koronawirusa w tym roku marsz zgromadził znacznie mniej uczestników niż w latach poprzednich, dlatego był transmitowany na żywo w Internecie (w 2019 roku uczestniczyło w nim ponad 8 tys. osób z całych Niemiec).
Doroczny „Marsz dla Życia” był największym w Niemczech zgromadzeniem na rzecz ochrony życia. Jak co roku organizowane też kontrmanifestacje, wspierane przez SPD, lewicową „Linke” oraz Zielonych, poinformowała niemiecka agencja katolicka KNA. Według policji było to około tysiąca osób, które domagały się m.in. nieograniczonego dostępu do aborcji. Nad bezpieczeństwem obu zgromadzeń czuwało około 900 policjantów.
Podczas rozpoczęcia „Marszu dla Życia” przy Bramie Brandenburskiej jego uczestnicy oklaskami przyjęli żądania sformułowane przez BVL. Organizacja opowiedziała się przeciwko eutanazji i samobójczej śmierci w asyście osób trzecich oraz przeciwko diagnostyce prenatalnej i prenatalnym testom krwi. Musi też być zachowana ustawa o ochronie zarodka ludzkiego. Skrytykowano praktykę „surogatek” oraz „dalszą legalizację i banalizowanie aborcji”. Sprzeciwiano się także „stosowaniu komórek abortowanych dzieci do produkcji szczepionek”.
Wśród uczestników Marszu byli obecni katoliccy biskupi: Wolfgang Ippold z Görlitz i Rudolf Voderholzer z Ratyzbony oraz Florian Wörner, biskup pomocniczy w Augsburga. Nie wzięli w nim natomiast udziału biskupi ewangeliccy.
Liturgii na zakończenie tego wydarzenia przewodniczył arcybiskup Berlina Heiner Koch. W kazaniu podkreślił prawo do życia każdego człowieka „od poczęcia w łonie matki aż do ostatniego tchu”. Ten, kto tego nie przestrzega, może zobaczyć jakie to powoduje konsekwencje na przykładzie historii – dodał.
Przed rozpoczęciem trzykilometrowej trasy marszu były przewodniczący Bundestagu Johannes Sighammer nazwał ruch na rzecz ochrony życia „wielką inicjatywę obywatelską”. Polityk niemieckiej CSU podkreślił, że ochrona stworzenia „nie może wykluczać życia dziecka w okresie prenatalnym”.
Znana działaczka polonijna w Niemczech, Grażyna Koszałka, napisała: Byłam tam z grupą z Hamburga. Było pięknie. Najpierw Msza św. w sanktuarium Miłosierdzia – gdzie wszyscy zjechaliśmy się, każdy na własną rękę. Stamtąd już całą grupą poszliśmy piechotą pod Bramę Brandenburską, gdzie rozpoczynał się marsz. Najpierw grał zespół, a potem przez godzinę przemawiali czołowi ludzie polityki, kościołów i mediów, na przemian ze świadectwami ludzi, którzy zwycięsko wyszli z walki o życie czy znaleźli sposoby, aby skutecznie pomagać w tej walce innym. Kopalnia argumentów dla młodych. Potem był marsz...”
Piękne wypowiedzi na podium oraz słoneczna pogoda! Policja w tym roku dobrze nas odgrodziła od bojówek genderowych, które potrafią być bardzo agresywne. Pierwszy raz nie byliśmy bezpośrednio skonfrontowani z głośno krzyczącymi przeciwnikami.
Podczas gdy berliński „Marsz dla życia” zgromadził kilka tysięcy osób, jego szwajcarski odpowiednik odbył się tylko wirtualnie. Organizatorzy marszu planowanego na ulicach Zurychu nie otrzymali zezwolenia na manifestację – poinformował 19 września portal kath.ch. Według tej informacji, odmowa ma związek nie tylko z przepisami związanymi z pandemią koronawirusa, uzasadniano ją także obawami przed oczekiwanymi kontrdemonstracjami.
Jako alternatywę w zaistniałej sytuacji organizatorzy chcieli zorganizować mniejsze spotkanie w hali imprez w Winterthur. Także i to wydarzenie zostało odwołane z powodu zapowiedzianych protestów. – Stwierdzam, że nasze sprawy coraz bardziej zanikają tracą poparcie społeczeństwa – zacytowała kath.ch rzeczniczkę organizatorów, Beatrice Gall.
Z decyzją władz miasta Winterthur nie zgodził się polityk Szwajcarskiej Partii Ludowej (SVP) i przewodniczący parlamentu miejskiego Daniel Oswald. W przesłaniu wideo powiedział, że takie decyzje uważa za zagrożenie dla wolności słowa i zgromadzeń. Komitetowi organizacyjnemu pogratulował zaangażowania w ochronę życia nienarodzonych dzieci i obiecał, że zawsze będzie głosował za organizacją tego typu wydarzeń. – Monopol władzy musi wrócić do państwa, stwierdził polityk
Źródło: KAI, opracowanie własne – 20 września 2020 r.