W piątek wieczorem 18 września br. zmarła liberalna i proaborcyjna sędzina Sądu Najwyższego USA - Ruth Bader Ginsburg. Miała 87 lat i od kilku lat powszechnie wiadomo było, że zmaga się z rakiem trzustki. Pomimo wieku i poważnej choroby nie rezygnowała z funkcji w SN, chociaż przez dłuższe okresy czasu była poza sądem z powodu choroby.
Nominacje na sędziego SN w USA są dożywotnie, więc miała prawo piastować ten urząd do końca swoich dni. Pomimo poważnej niedyspozycji zdrowotnej miała też poważny powód, aby nie składać rezygnacji. Była bowiem „gwarantem równowagi sił”, wytrwale stojąc w grupie liberalnych sędziów popierających aborcję jako prawo kobiety i blokujących możliwość ponownego rozpatrzenia precedensu Roe przeciwko Wade, który w USA w praktyce zalegalizował aborcję na żądanie aż do urodzenia się dziecka.
Zresztą Sąd Najwyższy USA odgrywa ogromną rolę w kształtowaniu amerykańskiej polityki w takich sprawach jak prawo do aborcji, do posiadania broni i wolności religijnej, prawa LGBT, stosowanie kary śmierci oraz uprawnienia prezydenta.
Ruth Bader Ginsburg była flagową postacią liberalizmu w sądownictwie. W ciągu ostatnich dziesięcioleci niezwykle konsekwentnie, z osobistym przekonaniem i bardzo kompetentnie jako prawnik, broniła postulatów feministycznych, pod hasłem obrony praw kobiet. Zegnają ją politycy i obserwatorzy życia politycznego. Po informacji o jej śmierci przed budynkiem Sądu Najwyższego pojawił się tłum ludzi z kwiatami, świecami i tęczowymi flagami.
Demokraci głośno płaczą i wychwalają ją pod niebiosa, ale sytuacja zrobiła się dla nich co najmniej niewygodna. Dla przemysłu aborcyjnego jej odejście jest niesłychanie niebezpieczne, gdyż obecnie oddaje inicjatywę w ręce prezydenta. Nie ma wątpliwości, że Prezydent Donald Trump znowu ma szansę na powiększenie w SN konserwatywnej większości. Pytanie tylko czy zdąży to zrobić przed wyborami.
Na razie Tramp, który wędruje po kraju w ramach spotkań wyborczych, złożył kondolencje i wypowiedział się chwaląc zmarłą za jej niezwykłą pracowitość i zaangażowanie oraz zarządził opuszczenie flag na Białym Domu do połowy masztu. Niemniej już w 2016 roku, gdy Ginsburg krytykowała go w mediach, powiedział, że powinna przejść na emeryturę, gdyż nie ma już trzeźwego umysłu.
Konserwatyści już zyskali jeden głos przewagi w Sądzie Najwyższym dzięki nominowaniu przez Trumpa dwóch konserwatywnych sędziów: Neila Gorsucha w 2017 i Bretta Kavanaugha w 2018. Jego decyzja musi jednak zostać zaakceptowana przez Senat, gdzie Republikanie mają większość (53:47). Demokraci na pewno będą robić wszystko, co możliwe, aby opóźnić przesłuchania i zablokować samą decyzję, gdyż liczą na wygraną Joe Bidena, który już zapowiedział, że nominacja nowego sędziego powinna odbyć się po wyborach. Przypomnijmy, że jest to nominacja dożywotnia!
Co ciekawe zaledwie 9 dni temu prezydent Trump opublikował listę potencjalnych kandydatów do Sądu Najwyższego, z której miałby nominować przyszłych sędziów SN, o ile zostanie wybrany na drugą kadencję. Na liście znajdują się nazwiska sześciu konserwatywnych prawników, którzy przez lata wspierali ruchy pro-life i zdecydowanie opowiadają się za życiem. Ponadto w czasie swojej prezydentury Trump mianował ponad 260 sędziów do sądów federalnych, którzy są powiązani ze środowiskiem obrony życia.
Ta sytuacja powodu olbrzymie zdenerwowanie i wręcz zagrożenie dla biznesu aborcyjnego, który od dziesięcioleci opiera się na wyrokach sądowych wydawanych przez liberalnych sędziów, którzy ich zdecydowanie popierali. Nikt w USA nigdy nie pytał społeczeństwa czy popiera zabijanie dzieci w łonach matek. Sytuacja zmienia się i budzi wielkie nadzieje obrońców życia. Obalenie precedensu Roe przeciwko Wade dałoby szansę dla wielu znakomitych inicjatyw stanowych, które chronią nienarodzone dzieci, a obecnie są delegalizowane przez Sąd Najwyższy. Jak widać bardzo wiele zależy od tego, kto zostanie wybrany na prezydenta USA w najbliższych wyborach.
Źródło: Life News, opracowanie własne – 18 września 2020 r.