W 2014 r. wskutek błędu przy procedurach in vitro w klinice ginekologii Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego, pacjentka urodziła „nie swoje dziecko”. Plemnik męża, zamiast z komórką jajową żony, połączono z komórką innej kobiety. Dziecko urodziło się z wadami genetycznymi.
Rzecznik doszedł do wniosku, że procedury stosowane w klinice wspomaganego rozrodu były zbyt ogólne. Nie istniały wyraźne przepisy dotyczące znakowania probówek z komórkami jajowymi. Nie było również żadnego systemu kontroli nad pracą laborantów, co jest standardem w placówkach tego typu na świecie.
W związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa, śledztwo w sprawie prowadzi także Prokuratura Okręgowa w Szczecinie. Jest ono jednak zawieszone do czasu uzyskania opinii biegłych. Mają ono odpowiedzieć na pytanie, czy błąd w procedurze in vitro wywołał skutek w postaci narażenia matki i dziecka na wystąpienie choroby realnie zagrażającej ich życiu.