Pani Katarzyna Siedlecka, mama małej Wandy Marii, jest jedną z tych, którzy otrzymali Boże łaski za wstawiennictwem s. Wandy Boniszewskiej. Oto jej świadectwo. USG genetyczne, które przeprowadza się w pierwszych tygodniach ciąży, to takie okienko czasowe, kiedy na podstawie różnych parametrów można przewidzieć różne problemy związane z dzieckiem.
Okazało się, że u naszego dziecka była bardzo powiększona przezierność karkowa. To był zły wynik, poza skalą. Dodatkowo lekarz nie mógł się dopatrzeć różnych przepływów w sercu. Wynikało z tego, że prawdopodobny był zespół Downa – 1:29. Ja nie miałam żadnego obciążenia, więc do tych statystyk nie włączały się wiek czy historia rodzinna – po prostu był to wynik rozwoju samego dziecka.
Miałam przeświadczenie, że mam się modlić za wstawiennictwem s. Wandy Boniszewskiej. Czułam, że to nie przypadek, że toczy się jej proces beatyfikacyjny. Do wszystkich bliskich mi osób napisałam SMS-y lub wiadomości na WhatsAppie z prośbą o modlitwę przez wstawiennictwo s. Wandy, kandydatki na ołtarze. Miałam świadomość, że ci, do których piszę, nawet nie wiedzą, kto to jest, ale czułam, że tak mam napisać i że tak się mamy modlić. Nie mówiliśmy starszym dzieciom szczegółów (mamy jeszcze troje dzieci), ale modliliśmy się o zdrowie dla dzidziusia.
Po dziesięciu dniach poszliśmy na powtórzenie badania do mojej pani doktor, która jest osobą bardzo wierzącą – poprzednie badania robiliśmy u innego lekarza specjalisty. Pani doktor od razu wsparła nas duchowo i podpowiedziała, jakie badania warto przeprowadzić, żeby w razie czego faktycznie pomóc dziecku. Nie chcieliśmy robić żadnych badań inwazyjnych, z którymi wiązało się pewne ryzyko. Wiedzieliśmy, że z punktu widzenia medycyny to niczego nie zmieni, tylko da nam pewność, czy maluszek jest zdrowy, czy chory.
Czułam, że mam nie robić tych badań, że mamy się modlić, zaufać i czekać na USG w 20. tygodniu ciąży, podczas którego bardzo dokładnie bada się wszystkie narządy dziecka. USG wyszło dobrze, ale pani doktor powiedziała, że 100-procentowej pewności nadal nie ma, wszystko się okaże, gdy dziecko się urodzi. Dostaliśmy zalecenie, żeby zrobić echo serca, bo jeżeli coś było nie w porządku w 12. tygodniu ciąży, to trzeba to koniecznie sprawdzić. Echo wyszło dobrze i reszta ciąży przebiegała już poprawnie.
Pod względem fizycznego samopoczucia to była moja najlepsza ciąża. W tym czasie czytałam o s. Wandzie, odkrywałam jej życiorys, czułam, że się z nią powoli zaprzyjaźniam. Zamówiliśmy u Sióstr od Aniołów trzy Msze św. za wstawiennictwem s. Wandy o zdrowie, prawidłowy rozwój i bezpieczny poród dla Wandzi Marii (wtedy już wiedzieliśmy, że pod moim sercem rośnie dziewczynka). Obrazek s. Wandy wzięłam ze sobą na porodówkę. Od początku miałam przeczucie, że to wszystko dzieje się po coś, że Wandzia będzie zdrowa, a ta historia jest po to, aby nas nawrócić, uzdrowić z lęku, byśmy w pełni zaufali Bogu. On posyłał nam swoje Słowo i wspaniałych, wspierających ludzi, dzięki którym mogłam przetrwać czas oczekiwania na poród.
23 stycznia 2024 r. urodziła się zdrowa Wanda Maria. Drugie imię nadaliśmy córeczce z myślą o Matce Bożej Ostrobramskiej. Bóg dał mi taką historię, która mogłaby mnie przeorać i teoretycznie zniszczyć, ale On się o mnie troszczył i na każdym kroku pokazywał, że się mną opiekuje. Chwała Panu!
Siostra Wanda Boniszewska ze Zgromadzenia Sióstr od Aniołów (1907 – 2003) została obdarzona stygmatami oraz miała dar proroctwa i uzdrawiania. Pragnęła jednak być ukryta przed światem. 9 listopada 2020 r. rozpoczął się jej proces beatyfikacyjny. Świadectwa licznych łask są dowodem jej świętości.
Intencje modlitewne za wstawiennictwem sługi Bożej s. Wandy Boniszewskiej można przesyłać pod adresem:
[Za: niedziela.pl]