Okna Życia znaleźć można w wielu polskich miastach. Ktoś wciąż przy nich czuwa, dyżuruje dzień i noc. Okna Życia – choć to opcja ostateczna, bo bezpieczniej dla niechcianego dziecka, gdy zostanie pozostawione w szpitalu – napisały już mnóstwo wspaniałych historii. Okna Życia są dla niechcianego dziecka szasną i są skonstruowane tak, by mogło się ono czuć bezpiecznie.
– Dotychczas, czyli prawie na przestrzeni 15 lat, trafiło do nas 21 dzieci – wskazała s. Ewa Jędrzejak z Okna Życia we Wrocławiu.
Ostatni chłopiec, niedługo po porodzie, trafił do Okna Życia we Wrocławiu dwa tygodnie temu – zaznaczyła zakonnica. Alarm rozległ się ok. godz. 2.00 w nocy. Dziecko miało co najwyżej kilka godzin. Dla niego Okno Życia było oknem w przyszłość.
Opowieści związanych z Oknami Życia jest mnóstwo, bo na przestrzeni ostatnich lat w ten sposób uratowano w Polsce ponad 150 dzieci. Z każdym z nich wiąże się niepowtarzalna historia.
– Okno Życia jest miejscem, w którym mama może bezpiecznie, anonimowo zostawić swoje dziecko, mając równocześnie zapewnienie, że trafi ono na wspaniałą rodzinę, że zostanie mu udzielona fachowa, najlepsza z możliwych, pomoc – podkreślała Magdalena Guziak-Nowak
Gdy z bliska poznajemy, jak działają Okna Życia, nigdzie nie słyszymy ocen czy wyzwisk pod adresem mam. Wszędzie słyszymy gotowość do pomocy mamie i dziecku. Wszędzie słyszymy, że życie jest darem, i mama – choć już nie będzie blisko tego życia – pozwoliła mu przetrwać. S. Ewa Jędrzejak z Wrocławia przypomniała o wydarzeniu sprzed 12 lat, gdy w zimie temperatura wynosiła 20 stopni na minusie.
– Wtedy w godzinach wieczornych, ok. godz. 20.00 z minutami, też usłyszałyśmy alarm. Znalazłyśmy w nim nowonarodzoną dziewczynkę urodzoną w warunkach domowych – mówiła s. Ewa Jędrzejak.
Dziewczynka była bardzo wychłodzona, udało się jej pomóc i znaleźć rodzinę, w której jest szczęśliwa.
W Gdańsku przy ul. Matemblewskiej 67 życie nowonarodzone o każdej porze gotowe są przyjąć zakonnice ze Zgromadzenia Sióstr Kanoniczek Ducha Świętego. S. Samuela Ciesielska stwierdziła, że Okno Życia to ratunek.
– Tutaj w Matemblewie to się dokonuje, ponieważ w Oknie Życia została uratowana już szóstka dzieci – zaznaczyła siostra zakonna.
Magdalena Guziak-Nowak opowiedziała historię o młodej dziewczynie, która ledwo ukończyła 18 lat. Przyniosła dziecko do Okna Życia, by później pojawić się u sióstr z bólem samotności i lęku. Dziecko wróciło do mamy, ma już kilka lat.
Najczęściej dzieci, jakie trafiają do Okna Życia, są w najpiękniejszych ubrankach, na jakie było stać mamę. – Z czystym, wyprasowanym kołnierzykiem; jedna z sióstr opowiadała mi, że trafiła na dziecko, które pachniało jeszcze świeżą kąpielą, świeżą oliwką – podkreśliła.
Żadna mama nie musi bać się policji, bo rolą funkcjonariuszy jest sprawdzić, czy samo dziecko nie jest poszukiwane. Pogotowie od razu sprawdza stan zdrowia, by pomóc, a później przekazać niemowlę do adopcji. Wszędzie słyszymy, że Okno Życia to ostateczność, jeśli rodzice wiedzą, że nie mogą wychować dziecka. Alternatywą jest pozostawie niemowlęcia w szpitalu i jest to alternatywa bezpieczniejsza dla nowego życia.
Więcej ohistorii Okien Życia przeczytasz TUTAJ
[Za: radiomaryja.pl/TVTrwam]