Friends HLILogoHLI Human Life International - Polska
Polski serwis pro-life

Sąd Apelacyjny w Londynie postanowił, że 12-letni Archie Battersbee może być - jak chcą tego lekarze - odłączony od aparatury podtrzymującej życie. Odrzucił apelację rodziców chłopca, który od 7 kwietnia pozostaje nieprzytomny. Wykonanie wyroku zostało odroczone, by rodzice mogli zwrócić się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, ale nie do ONZ. Prawdopodobnie podejmą próbę podważenia decyzji sądu apelacyjnego. Mają na to czas do czwartku.

Archie - jak mówi jego matka Hollie Dance - wziął prawdopodobnie udział w rozpowszechnionym w mediach społecznościowych wyzwaniu, polegającym na doprowadzeniu samego siebie do nieprzytomności.

Lekarze z Royal London Hospital ocenili, że pień mózgu chłopca obumarł - a przynajmniej jest to wysoce prawdopodobne - i dlatego powinien on być odłączony od urządzenia podtrzymującego wentylację płuc. W jednym z doniesień pojawiła się też informacja, że uszkodzenia rdzenia kręgowego wykluczają samodzielne oddychanie. Jak pisze ekspert z Oxfordu prof. Dominic Wilkinson, lekarze nie mogli [przynajmniej na wcześniejszym etapie sprawy - przyp. JD] przeprowadzić zwykłego testu potwierdzającego śmierć pnia mózgu. Zastosowali inne, niestandardowe metody. Chodzi m.in. o tomografię komputerową i rezonans magnetyczny z badaniem przepływu krwi w mózgu (nie stwierdzono go), badanie aktywności elektrycznej mózgu, a także "nieformalną" (?) dwuminutową próbę bezdechu (patrz - wyrok z 15 lipca), w trakcie której organizm nie podjął próby samodzielnego oddychania.

Rodzice Archiego nie godzą się na odłączenie syna od aparatury tlenowej. Matka nastolatka stwierdziła, że zapis video wskazań aparatury medycznej wskazuje, że ich syn usiłował w ostatnich dniach oddychać samodzielnie, a ponadto przybrał na wadze 0,4 kg w ciągu jednego dnia. Ubolewała, że sąd apelacyjny odmówił dopuszczenia tych dowodów.

Pytany przez nas ekspert medyczny zauważył, że zaobserwowane wskazania urządzenia mogły być wywołane zakłóceniami zewnętrznymi, a wzrost masy ciała z dużym prawdopodobieństwem spowodowany był niewydolności krążenia i nie można, niestety, założyć, że była to oznaka powrotu Archiego do zdrowia. Ten sam ekspert z powodu braku precyzyjnych danych odmówił jednoznacznej oceny medycznej i moralnej całej tej sytuacji.

Tuż przed rozprawą apelacyjną 25 lipca zasłabł ojciec Archiego, Paul Battersbee. Został odwieziony do szpitala. Na tej podstawie wniesiono o odroczenie wydania wyroku. Sąd na to nie przystał. Postanowił, że chłopiec może być być przez lekarzy odłączony od aparatury podtrzymującej życie i zawiesił wykonanie tej decyzji o 48 godzin, by rodzice mogli zwrócić się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

Wspomóż obronę życia

Dziś czas ten został wydłużony o kolejne 24 godziny. Matka Archiego, Hollie Dance stwierdziła, że sąd kieruje ich rodzinę w ślepą uliczkę, wskazując na trybunał strasburski jako ostatnia deskę ratunku. Wiadomo bowiem, że ona zawiedzie, ponieważ ETPC na ogół odrzuca podobnie wnioski. Zawieszenie zgody sądu na odłączenie nie obejmuje natomiast możliwości zwrócenia się do ONZ na podstawie Konwencji o prawach osób niepełnosprawnych - a z tego chcieliby skorzystać rodzice Archiego. Jak donoszą media, rodzina złoży do sądu odwołanie od decyzji blokującej jej możliwość zwrócenia się do ONZ.

Ojciec Archiego opuścił już szpital.

(Za:gosc.pl)