Około 1,85 miliona nienarodzonych dzieci w Indiach nie zostało pozbawionych życia przez aborcję z powodu kompletnego paraliżu społeczno-gospodarczego wywołanego atakiem koronawirusa.
Indie to olbrzymi kraj. Liczba ludności przekroczyła obecnie 1 miliard 300 tys. Przy czym na skutek programów kontroli populacji, wspieranych przez rząd i organizacje międzynarodowe, liczba ludności spada od lat osiemdziesiątych XX wieku. Przerywanie ciąży jest wspierane przez rząd i dopuszczalne z wielu powodów do 20 tyg. ciąży. Większość wykonywana jest prywatnie lub nielegalnie. Aborcja selektywna z powodu płci jest na porządku dziennym. Zgodnie z danymi podanymi przez rząd Indii brakuje ok. 63 miliony dziewczynek. Sytuacja demograficzna jest więc podobna do Chin.
„Indian Express” poinformował, że badania przeprowadzone przez - IPAS Development Foundation (IDF) (organizację proaborcyjną) wykazały, że w Indiach ok. 59% kobiet, które szukały możliwości zrobienia aborcji w kresie pomiędzy końcem marca a początkiem maja, nie miało takiej możliwości.
W porównywalnym okresie czasu (według danych z lat poprzednich) w Indiach wykonano ok. 3,9 mln. aborcji. Z wyliczeń wynika, że z powodu kwarantanny i ograniczeń związanych z pandemią ocalało ok. 1,85 mln. poczętych dzieci.
Szacunkowe badanie wykazało także, że dodatkowe ok. 33% kobiet nie będzie miało dostępu do „usług aborcyjnych” podczas drugiej, nieco mniej restrykcyjnej fazy pandemii, która w Indiach rozpoczęła się 1 czerwca br. Badanie to zostało przeprowadzone za pomocą ankiet telefonicznych oraz informacji przekazanych przez indyjskich ekspertów medycznych.
Wiele dzieci ocalało i zamiast się cieszyć z tego faktu, organizacja proaborcyjna bije na alarm. Ich eksperci twierdzą, że w czasie, gdy COVID-19 zamienił się w pandemię, „cała uwaga i wysiłek służby zdrowia był skierowany na powstrzymaniu wirusa, ale w tym czasie na dalszy plan zeszło leczenie wielu chorób oraz świadczenie usług aborcyjnych”.
Vinoj Manning, dyrektor wykonawczy międzynarodowej, aborcyjnej organizacji CEO, współpracującej z IPAS, stwierdził, że badania te zostały przeprowadzone, aby pokazać, jak bardzo kobiety w Indiach potrzebują dostępu do usług aborcyjnych. Wezwał też przywódców Indii, aby skupili się na zwiększeniu dostępu do aborcji w całym kraju. Postawił też konkretne żądania: przeznaczenie funduszy rządowych na reklamę aborcji oraz utworzenie mapy sieci placówek aborcyjnych na ternie całego kraju. Kolejnym postulatem było zapewnienie zwrotu kosztów oraz pełnego dostępu do aborcji farmakologicznej, których brakowało w okresie kwarantanny. Nie jest to pierwszy przypadek wykorzystywania pandemii dla szerzenia i dofinansowania aborcji.
Ponad 80% aborcji w Indiach jest dokonywane przez zażywanie pigułek poronnych, 14% przeprowadzanych jest w klinikach lub szpitalach, a ok. 5 proc. przeprowadzanych jest w inny, często niebezpieczny dla zdrowia kobiety sposób. W 2015 roku połowa z 48 milionów ciąż było nieplanowanych, a co trzecia z nich zakończyła się aborcją (to wynik analizy danych o sprzedaży i rozpowszechnianiu pigułek aborcyjnych w sześciu najgęściej zaludnionych stanach Indii). Trzy na cztery ciąże są przerywane z użyciem środków wczesnoporonnych bez konsultacji z lekarzem. Wiele kobiet ma poważne powikłania, a nawet zdarzają się przypadki śmierci.
Więcej na temat aborcji farmakologicznej TUTAJ
Źródło: Life News/ Indian Express, opracowanie własne – 9 czerwca 2020 r.