Trzy kobiety doznały bardzo poważnych komplikacji. Z tej przyczyny ostatecznie przerwano badawczy eksperyment medyczny, prowadzony na Uniwersytecie Kalifornijskim w Davos, który polegał na testowaniu czy można bez powikłań „odwrócić” podanie pigułki aborcyjnej i uratować poczęte dziecko.
Inicjatywa przeprowadzenia tego niezwykle kontrowersyjnego testu badawczego wyszła ze środowisk biznesu aborcyjnego. Chodziło o podważenie procedury medycznej, która pozwala uratować poczęte dziecko, pomimo zażycia przez matkę pierwszej dawki pigułki aborcyjnej. Zwolennicy aborcji nazwali tę procedurę „śmiercionośną” i sugerowali, że może być bardzo niebezpieczna dla kobiet.
Tymczasem badania prowadzone przez lekarzy pro-life, którzy opracowali ten sposób leczenia, wskazują, że jest ona zupełnie bezpieczna i ratuje życie poczętego dziecka. Problem jednak polega na tym, że w kolejnych stanach bliskie sukcesu są starania o wpisanie do aktu zgody pacjentki procedury medycznej „cofnięcia” działania środka poronnego, który jest blokerem progesteronu - hormonu macierzyństwa, dzięki któremu wyściółka macicy staje się rozpulchniona i życiodajna dla poczętego dziecka.
Do tego kontrowersyjnego badania chciano zakwalifikować 40 kobiet, które zdecydowały się na aborcję chirurgiczną. Podawano im pierwszą tabletkę środka aborcyjnego, a następnie grupę losowo dzielono. Jedna podgrupa otrzymywała placebo, druga duże dawki progesteronu, zgodnie z zaleceniem nowej procedury „odwracania”.
Program ten został zatrzymany, ponieważ zgłosiło się tylko 12 kobiet. W trakcie przeprowadzania eksperymentu trzy kobiety dostały tak poważnego krwotoku, że konieczne było wezwanie pogotowia i hospitalizacja.
Należy jednak zauważyć, że przyczyną tych powikłań był podany preparat aborcyjny, a nie procedura „odwrócenia” jego działania. Dwie z tych trzech kobiet z krwotokiem otrzymały placebo czyli nie otrzymały dużych dawek progesteronu w celu powstrzymania działania środka poronnego.
Dr Tara Sander Lee, starszy pracownik naukowy i dyrektor nauk przyrodniczych w Charlotte Lozier Institute zauważyła, że opublikowane raporty z przeprowadzenia tego eksperymentu badawczego wprowadzają w błąd. W rzeczywistości badania te uzupełniają wcześniej zebrane dowody, że ten środek aborcyjny jest i dla kobiet, i dla ich poczętych dzieci bardzo niebezpieczny.
Zamiast skupiać się na faktach, które niezbicie dowodzą, że pigułka aborcyjna jest niebezpieczna, próbujemy opinię publiczną wprowadzić w błąd, że każda próba „odwrócenia” może być potencjalnie bardziej niebezpieczna dla matki niż podanie pigułki aborcyjnej. Obie kobiety, które krwawiły podczas przyjmowania placebo, wymagały natychmiastowej chirurgicznej interwencji, ale nie kobiety, otrzymujące progesteron. – stwierdziła Lee.
Instytut Charlotte Lozier wyraził zaniepokojenie przeprowadzonym eksperymentem badawczym, gdy dowiedzieli się o nim pracujący tam eksperci medyczni. Na długo przed opublikowaniem raportu z tego badania znany był fakt, że pigułka aborcyjna może powodować poważne powikłania, a nawet śmiertelne infekcje, krwotoki oraz konieczność interwencji chirurgicznej. To badanie niczego więcej nie dowodzi, ale dodatkowo potwierdza poważne, zagrażające życiu ryzyko dla kobiety, która przyjmuje pigułkę aborcyjną – powiedziała Lee.
Stephanie Ranade Krider, wiceprezydent Ohio Right to Life powiedziała, że cieszy się, iż to badanie zostało przerwane. – Kobiety były traktowane jak króliki doświadczalne, wszystko w celu uzasadnienia aborcji – dodała. Fakt, że to eksperymentalne badanie zostało zatwierdzone i przeprowadzone, chociaż ceną była śmierć jednego z pacjentów – dziecka poczętego – od początku powinien włączać czerwone światło. Lekarze powinni ratować życie, a nie go pozbawiać – dodała.
Według statystyk prowadzonych przez Food and Drug Administration w USA zarejestrowano już 24 przypadki zgonów kobiet (razem z ich poczętymi dziećmi) po zażyciu pigułki aborcyjnej. Natomiast nie stwierdzono żadnych zgonów z powodu podawania zwiększonych dawek progesteronu, w celu zastopowania aborcji farmakologicznej – stwierdziła Krider.
Obecnie w parlamencie stanu Ohio trwa dyskusja odnośnie przyjęcia uchwały o dodaniu informacji o możliwości procedury zatrzymującej aborcję w ulotce informacyjnej dotyczącej świadomej zgody kobiety. Powołując się na w/w nowy raport z badań, Krider wezwała do przyjęcia tej uchwały.
Obrońcy życia podkreślają, że chociaż procedura „odwrócenia” aborcji po pigułce jest stosunkowo nowa, badania wskazują, że jest skuteczna. Jako pierwszy zastosował ją dr Matthew Harrison w 2007 roku. Od tego czasu uratowano ok. 500 poczętych dzieci.
Badania wskazują, że po zażyciu pierwszej tabletki, co zazwyczaj dzieje się w placówce aborcyjnej, dziecko często nadal jest żywe. W 2018 r. naukowcy opublikowali wyniki badań wykazujących na wysoką skuteczność procedury „odwrócenia”.
Pomimo silnych dowodów, że procedura ta jest skuteczna i nie powoduje dodatkowych powikłań, działacze aborcyjni zaatakowali ją jako „śmieciową naukę”, a Planned Parenthood lobbowało przeciwko obowiązkowi informowania o niej.
Osiem stanów już uchwaliło przepisy dotyczące włączenia tej procedury do wymogów świadomej zgody. Są to: Arkansas, Idaho, Kentucky, Dakota Południowa, Oklahoma, Nebraska, Utah i Dakota Północna.
W filmie „Nieplanowane” znakomicie pokazano procedury podania pigułki aborcyjnej obowiązujące w placówkach Planned Parenthood: namawianie reklamowe, pomijanie prawdy, brak podstawowych informacji, wykorzystywanie naiwności młodych kobiet, nie uprzedzanie o wielkim cierpieniu i długotrwałe powikłania.
W artykule zostały pominięte nazwy preparatów aborcyjnych, które są znane redakcji, aby uniknąć ich reklamowania.
Źródło: National Micaiah Bilger/ Life News – 6 grudnia 2019