Wyniki ostatnich sondaży przeprowadzonych w Wielkiej Brytanii są alarmujące: aż 9 mln Brytyjczyków boryka się z problemem samotności. Według danych opublikowanych przez Jo Cox Commission on Lonelinessne, ponad 200 tys. starszych osób w ciągu miesiąca nie przeprowadziło z nikim ani jednej rozmowy, a około 5 mln dorosłych nie ma bliskich przyjaciół. Również ich kontakty z rodziną, nawet najbliższą, są bardzo ograniczone. Z kolei naukowcy udowodnili, że izolacja społeczna zwiększa o 50 proc. ryzyko przedwczesnej śmierci.
Mając na względzie powyższe ustalenia, premier Theresa May powołała ministra do spraw walki z samotnością. Decyzja ta odbiła się szerokim echem nie tylko w samej Wielkiej Brytanii, ale w całej Europie.
Do pomysłu brytyjskiej premier sceptycznie podchodzi też prof. Philip Booth, angielski ekonomista i znawca nauki społecznej Kościoła. Jego zdaniem do problemu samotności należałoby podejść na szczeblu lokalnym. I zamiast powoływać nowe ministerstwo, należy zacząć od parafii, stowarzyszeń i rodziny, aby walczyć z izolacją. To lokalne władze, a nie państwowe mogą zrobić najwięcej.
Decyzję Theresy May skomentował również przewodniczący Papieskiej Akademii Życia, abp Vincenzo Paglia: „Problem polega na tym, że żyjemy w świecie, w którym coraz bardziej osłabia się międzyludzkie relacje. Ale trzeba sobie powiedzieć jasno, że to ministerstwo zostało powołane nie ze względów sentymentalnych, lecz dlatego, że osoby samotne są dla społeczeństwa obciążeniem finansowym. Życie w pojedynkę jest droższe niż życie w rodzinie. Ale światu trudno zrozumieć, że warto być razem, że relacje są ważne. Świat, w którym relacje są kruche, jest światem niebezpiecznym dla wszystkich, a w szczególności dla najmniejszych, ubogich i osamotnionych”.
[Na podstawie serwisu informacyjnego Radio Watykańskie, L’Osservatore Romano – 23.01.2018 r.]
Zdjęcie: MorgueFile (wallyir) - FP