Sędziowie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka orzekli w czwartek (26 listopada), że niemieckie sądy bezpodstawnie zakazały jednemu z obrońców życia rozdawania ulotek w pobliżu kliniki aborcyjnej oraz piętnowania na stronie internetowej lekarzy dokonujących przerywania ciąży.
Latem 2005 r. Klaus G. Annen rozdawał na ulicy ulotki przeciwko aborcji, na których podawał nazwiska dwóch lekarzy prowadzących w pobliżu klinikę aborcyjną.
Ulotka zawierała mocne sformułowania: "Zabijanie ludzi w Auschwitz było nielegalne, ale nazistowskie państwo pogrążone w upadku moralnym dopuszczało zabijanie niewinnych ludzi bez sankcji karnej". Co więcej, w tekście były odnośniki do strony internetowej z wykazem lekarzy przeprowadzających aborcję.
Wymienieni na ulotce lekarze pozwali Annena do sądu. Po rozparzeniu sprawy sąd zakazał rozdawania ulotek z nazwiskami ginekologów oraz ich publikowania w internecie. Sąd drugiej instancji utrzymał wyrok w mocy.
Ulotka zawierała mocne sformułowania: "Zabijanie ludzi w Auschwitz było nielegalne, ale nazistowskie państwo pogrążone w upadku moralnym dopuszczało zabijanie niewinnych ludzi bez sankcji karnej". Co więcej, w tekście były odnośniki do strony internetowej z wykazem lekarzy przeprowadzających aborcję.
Wymienieni na ulotce lekarze pozwali Annena do sądu. Po rozparzeniu sprawy sąd zakazał rozdawania ulotek z nazwiskami ginekologów oraz ich publikowania w internecie. Sąd drugiej instancji utrzymał wyrok w mocy.
Klaus G. Annen złożył skargę do Trybunału w Strasburgu. Uważał, że niemieckie sądy łamią art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, który stanowi: „Każdy ma prawo do wolności wyrażania opinii”.
Sędziowie Trybunału przyznali mu rację. Uznali, że "sądom niemieckim nie udało się znaleźć równowagi między prawem do wolności wypowiedzi pana Annena a prawami lekarzy do ochrony ich tożsamości".
Sędziowie Trybunału przyznali mu rację. Uznali, że "sądom niemieckim nie udało się znaleźć równowagi między prawem do wolności wypowiedzi pana Annena a prawami lekarzy do ochrony ich tożsamości".
Wprawdzie sędziowie przyznali, że Annen sięgnął po środki dość drastyczne, ale nie napisał niczego nieprawdziwego. Chciał jedynie "lepiej przekazać informację o swojej kampanii, która wyraźnie przyczyniła się do budzącej szczególne kontrowersje debaty publicznej".
Odnosząc się do nawiązania do Holokaustu, Trybunał uznał, że „można w tym raczej dostrzec sposób na uwrażliwienie ludzi, że prawo może różnić się od moralności”.
Odnosząc się do nawiązania do Holokaustu, Trybunał uznał, że „można w tym raczej dostrzec sposób na uwrażliwienie ludzi, że prawo może różnić się od moralności”.
[Na podstawie informacji PAP (psd) - 26.11.2015 r. via Wiara.pl/Info – 26.11.2015 r.]
Zdjęcie: Budynek Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, Strasburg; Wikipedia (Flammekueche - praca własna). Licencja CC BY-SA 3.0.