Drodzy Przyjaciele!
Z pewnością czekacie na obiecane wiadomości z Meksyku, po którym już prawie rok wędruje Ikona Matki Bożej Częstochowskiej. Jesteśmy tutaj od ponad tygodnia i usiłujemy zrozumieć tę tak inną kulturę i coś zaplanować razem z tutejszymi obrońcami życia i rodziny.
Twarda rzeczywistość
Prawdziwy Meksyk jest daleki od rajskiego świata z drogich ofert firm turystycznych „All inclusive”. Matka Boża w ten sposób po świecie nie podróżuje. My także nie. Ona odwiedza zwyczajnych, często ubogich ludzi, którzy gorąco Ją kochają. Właśnie taki Meksyk nam pokazała. To kraj wielkich kontrastów. Z jednej strony wielka bieda, z drugiej agresywne koncerny, handel narkotykami i przemoc.
Z przygodami
Mieliśmy lecieć 30 października wieczorem, gdy zaczynał się Halloween. Czułam się z tym źle, ale nie było wyboru. No i utknęliśmy na przesiadce w Dallas. Burza była tak potężna, że odwołano wszystkie loty. Z różańcem w ręku długo czekaliśmy, co będzie dalej. Waliło mocno i gęsto. Podobno piorun uderzył w jeden z lądujących samolotów, uszkadzając elektronikę. Musieliśmy nocować na własny koszt, bo to tzw. „siła wyższa”, za którą linie lotnicze nie biorą odpowiedzialności. Tak paskudnego i brudnego hotelu za dużą cenę jeszcze nie widziałam. Dolecieliśmy dopiero po południu kolejnego dnia, czyli spóźniliśmy się o całą dobę.
Niezawodni przyjaciele
Czekali na nas przyjaciele z ruchu Vida Florida – Beatriz i Jose – koordynatorzy wędrówki Ikony Częstochowskiej w Meksyku. Zaprosili nas do swojego domu i przez najbliższe dni staliśmy się częścią ich rodziny. Otworzył się przed nami prawdziwy Meksyk razem ze swoją, tak inną od naszej kulturą, potężnymi problemami i codziennym życiem zwyczajnych ludzi.
Dalej w drogę!
Miałam dosłownie kilka minut na przygotowanie się do dalszej podróży. Razem z Ikoną Matki Bożej całą wielką meksykańską rodziną pojechaliśmy do Tlalpujahua (czyt. Tlalpuhaua), oddalonego o ok. 4 godz. drogi samochodem. Moje już nie najmłodsze kości buntują się przed nieustannym tłuczeniem się w podróży, ale czegóż się nie robi dla Matki Bożej.
Tlalpujahua
To miasto znajduje się w stanie Michoacán. Od czasów panowania Azteków kopano tutaj złoto. Na początku XX wieku miasteczko zelektryfikowano, wcześniej niż stolicę. Stosowanie mechanicznych urządzeń w sposób rabunkowy spowodowało wielkie obsunięcie się ziemi w 1937 roku, zniszczyło miasto i uniemożliwiło dalsze pozyskiwanie złota. Panuje przekonanie, że to kara za grzeszne życie chciwych złota ludzi. Dzisiaj to małe miasteczko żyjące z rolnictwa i turystyki i produkcji szklanych bombek na choinkę, w którym dominują meksykańscy Indianie.
Tlalpujahua – procesja przez miasto
Matka Boża z Góry Karmel
W wielkim zapadlisku i ruinach miasta znaleziono jedną nienaruszoną ścianę, a na niej piękny fresk przedstawiający Matkę Bożą z Góry Karmel. Fresk ten przeniesiono do centralnie położonego XVIII wiecznego kościoła i umieszczono nad głównym ołtarzem. W noc Halloween przy Ikonie czuwali miejscowi seminarzyści. Następnego dnia w samo południe w uroczystość Wszystkich Świętych po mszy św. obsypano Ikonę konfetti i przeniesiono w procesji przez miasteczko do centralnego kościoła, gdzie została przez kolejne dwa dni. W tym czasie adorowało Ją bardzo wielu Indian, którzy zgodnie ze swoją tradycją czczą pamięć swoich zmarłych w dniu zadusznym. Więcej informacji na ten temat umieszczę w najbliższym czasie na stronie www.odoceanudooceanu.pl
Tlalpujahua – u Matki Bożej z Góry Karmel
Meksykański czas
Dla nas Europejczyków najtrudniejsze jest dostosowanie się do totalnie innego traktowania czasu. Tutaj nikt się nawet nie stara, aby cokolwiek zrobić punktualnie. Wszystko dzieje się wtedy, gdy nadejdzie właściwa pora, z reguły kilka godzin później lub wcale. Naciskanie, przyspieszanie, denerwowanie się daje efekt odwrotny od zamierzonego. Z tym większym podziwem patrzymy na naszych gospodarzy, którzy przez ostatni rok potrafili zaprowadzić Matkę Boża Częstochowską do 325 parafii i innych miejsc spotkań na terenie całego kraju. A Meksyk jest 14. na świecie co do wielkości terytorialnej. Trzeba podkreślić, że wszędzie uroczyście odnawiano „Akt powierzenia Matce Bożej ochrony cywilizacji życia i miłości”. Przygotowano też hiszpańską wersję „Czarnej Madonny”, która zyskuje coraz większą popularność.
Meksyk kocha Matkę Bożą
Największą siłą Meksyku jest miłość do Matki Bożej, którą oni nazywają Dziewicą z Guadalupe. Cudowny, nie wykonany ludzką ręką wizerunek Maryi, odbity na tilmie (płaszczu) Indianina św. Juana Diego, króluje w każdym meksykańskim domu i w sercach ludzi. Nieustannie powtarzam, że Matka Boża ma wiele wizerunków w rodzinnym albumie, jednak dla nich Ikona Częstochowska jest czymś nowym. Trzeba tłumaczyć Jej historię, znaczenie, język ikonografii, cel pielgrzymki, co jest przyjmowane bardzo życzliwie. Najlepiej podsumował to ks. Bartłomiej Pałys, który prowadzi pallotyńskie Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Tenango (ok. 30 km od stolicy). Zauważył, że w USA i Europie, a także w Polsce wędrujący wizerunek Matki Bożej z Guadalupe jest symbolem zaangażowania w ochronę cywilizacji życia. Tutaj w Meksyku Ikona Częstochowska stała się przypomnieniem tego wezwania Matki Bożej. Jest przyjmowana jako Matka św. Jana Pawła II, którego Meksykanie bardzo kochają. Maryja przecież jest tylko jedna, a Jej różne wizerunki, przez które przemawia, prowadzą do tego samego przesłania: ochrony cywilizacji życia i miłości.
Objawienie w Guadalupe
Matka Boża spotkała św. Juana Diego koło wzgórza Tepeyac 12 grudnia 1531 roku, czyli 484 lata temu. Dziewica kazała ubogiemu Indianinowi zanieść róże, ułożone przez Nią w jego tilmie (płaszczu) do miejscowego biskupa. Po otwarciu ukazał się cudowny wizerunek, który jest niezbadaną Tajemnicą. Do dzisiaj nie wiadomo, jaką techniką został wykonany. Jest jednocześnie kodeksem azteckim i nie napisaną ludzką ręką ikoną. Nieustannie budzi wielką fascynację i zwyczajnych ludzi, i naukowców. Cudem jest sam fakt, że nie uległ on zniszczeniu przez sześć stuleci, chociaż włókno agawy rozpada się w sposób naturalny już po kilku latach. Kolejnym cudem jest chrzest ok. 9 milionów Indian, w tym samym czasie, gdy w ok. 5 mln europejczyków porzuciło Kościół katolicki, przechodząc na protestantyzm. Wydarzenia w Guadalupe są znakomicie udokumentowane, niemniej Wikipedia opisuje je jako legendę, co jest przykrym ukłonem w stronę ateistów.
Guadalupe – nowa bazylika z wizerunkiem Matki Bożej
Guadalupe dzisiaj
Nadal przychodzą tutaj tłumy Meksykanów, zwłaszcza Indian. Idą do Matki Bożej całymi rodzinami. Starsze osoby wiozą na wózkach. Malutkie dzieci przynoszą na rękach okryte kocykiem, aby ofiarować je Matce Bożej. W każdą niedzielę przychodzą tysiące rodzin i koczują na terenie sanktuarium.
Sanktuarium Guadalupe – rodzice przynoszą dziecko, aby je powierzyć Matce Bożej
Prawdziwi Indianie
To był taki dodatkowy prezent od Matki Bożej. Okazało się, że w niedzielę 8 listopada do Sanktuarium Guadalupe szła narodowa pielgrzymka Indian, która odbywa się tylko jeden raz w roku. Nikt z nas o tym nie wiedział, ale znaleźliśmy się tam właśnie w tym czasie. Samo przejście procesji trwało ponad dwie godziny. Szli do Matki Bożej całymi szczepami w tradycyjnych strojach. Imponujące były nakrycia głów z piór, głów zwierząt i ptaków. Byli tam młodzi i starzy, chudzi i grubi, zdrowi i chorzy. Mężczyźni i kobiety. Po prostu tacy, jacy naprawdę są.
Pielgrzymka Indian przed bazyliką
Szli tańcząc w rytmie bębnów, bo w ten sposób się modlą. Nieśli swoje maryjne sztandary, symbole swoich parafii. Na rękach mieli swoje malutkie dzieci okryte płaszczami. Starsze tańczyły razem. Niektórzy wyglądali groźnie, ale wystarczyło się uśmiechnąć, a natychmiast reagowali bardzo życzliwie. Patrząc i podziwiając, uświadamiałam sobie, jak wielkim cudem Maryi było przyprowadzenie do Jezusa tych wszystkich indiańskich szczepów. Ten cud trwa!
Pielgrzymka Indian – szli całymi rodzinami i szczepami
Spotkanie dwóch wizerunków
Już po raz trzeci Ikona Częstochowska stanęła w Sanktuarium Guadalupe. Msza św. z okazji spotkania Komitetu Organizacyjnego Peregrynacji Od Oceanu do Oceanu została odprawiona w nowej bazylice o 6 rano, czyli w godzinie spotkania Juana Diego z Dziewicą. Zobacz www.odoceanudooceanu.pl/node/858
Bazylika – spotkanie dwóch wizerunków
Obrady Komitetu
Po Mszy św. na terenie sanktuarium odbyło się spotkanie Komitetu. Przyjechali na nie miejscowi liderzy, którzy organizują wizytę Ikony w Meksyku, księża pallotyni z Tenango w towarzystwie miejscowych sióstr. Zobacz także: www.odoceanudooceanu.pl/node/873
Była spora grupa Kolumbijczyków, którzy chcą zaprosić Matkę Bożą Częstochowską do swojego kraju. Przyjechali także koordynatorzy ze Słowacji Marcela i Peter Dobeszowie. Po przedstawieniu się wszystkich wyemitowano film w języku hiszpańskim o pierwszym etapie peregrynacji. Kilka osób przedstawiło swoje świadectwa. Trzeba przyznać, że Meksykanie zrobili bardzo dużo i znakomicie dbali o Ikonę. Wieczorem Lech Kowalewski mówił o znaczeniu Ikony Częstochowskiej i peregrynacji przez świat w obronie życia. W spotkaniu wziął udział ks. proboszcz Luis A. Monroy López z parafii św. Jana Pawła II i św. Tomasza Mora, pełniący rolę kustosza Ikony na terenie Meksyku. Zobacz także: www.odoceanudooceanu.pl/node/857
Obrady Komitetu
Zabezpieczenie Ikony
Korzystając z okazji zaprosiliśmy Matkę Boża do kosmetyczki. Był już najwyższy czas. Ostatnia konserwacja Ikony była zrobiona rok temu. Od tego czasu wędrowała przez Meksyk, latem przez tropikalne regiony, gdzie jest gorąco i wilgotno, co jest najbardziej niebezpieczne dla trwałości temperowego obrazu. Z radością stwierdziłam, że ogólny stan Ikony jest bardzo dobry. Oczywiście została zabezpieczona na dalszą drogę. Gdy się nad Nią pochylałam, dotarło do mnie, że zgodnie z zasadami logiki powinna być już starta na proch. Tak długa droga, transport – nie zawsze w dobrych warunkach, duże zmiany klimatyczne, przenoszenie, ustawianie, uderzanie o „za niskie” drzwi powinno spowodować poważne zniszczenia. Pierwsza rama została całkowicie połamana, trzeba było zrobić drugą. Miliony ludzi dotykały Ikony. Całowały Ją, przykładały obrazki, różańce, pocierały, chuchały i zostawiały ślady szminki (!). Tymczasem nic złego się nie dzieje. Tylko złoto na nimbach trochę popękało.
Problemy, podsumowania i plany
Kolejne dni poświęciliśmy na szczegółowe omówienie problemów, których nie brakuje. Staraliśmy się także zebrać i podsumować pielgrzymkę na terenie Meksyku. Proszę zaglądać na stronę www.odoceanudooceanu.pl, gdyż będę się starać uzupełniać brakujące raporty, na tyle, na ile to jest możliwe. To najsłabszy punkt obrońców życia na całym świecie, że nie potrafią pochwalić się swoimi dokonaniami.
Na zwiedzanie nie było czasu, ale to przecież nie jest najważniejsze. Główną sprawą jest wypracowanie dobrych kontaktów, aby kontynuować peregrynację. Rozmowy, rozmowy, rozmowy. Oczywiście w czterech językach na raz: po polsku, słowacku, angielsku i hiszpańsku.
Na liczniku 165 tys. km
Ustaliliśmy, że przez Meksyk Matka Boża przejechała już ok. 15 tys. km. Cała pielgrzymka liczy więc obecnie 165 tys. km!!! W Meksyku Ikona pozostanie co najmniej do połowy kwietnia. W lutym jest tutaj spodziewana wizyta papieża Franciszka. Będzie dużo latynoskiego bałaganu, ale zobaczymy, co da się zrobić.
Co dalej?
Trwają rozmowy. Zastanawiamy się wspólnie, jakie będą najlepsze rozwiązania. A przede wszystkim czego chce od nas Matka Boża. Ona już nie raz pokazywała, że ma inne plany. Jest propozycja, aby kolejnym krajem była Kolumbia. Czeka Ekwador, Gwatemala i Kuba. Problemów jest wiele. Są także inne propozycje, ale jeszcze za wcześnie, aby o nich mówić. Nie mamy też żadnych środków finansowych, aby wesprzeć peregrynację, a samo przewiezienie Ikony do kolejnego kraju Ameryki Środkowej kosztuje co najmniej 800 dolarów. Na Kubę znacznie więcej, ale pewnie warto! Fakt, że obecnie Ikona jest w Meksyku, czyli w miejscu promieniującym wyjątkową, żywą obecnością Maryi w Jej wizerunku z Guadalupe, daje nam dużo do myślenia. To stąd powinno wyjść mocne przesłanie do całego świata o ochronę cywilizacji życia i miłości.
Meksyk semper fidelis
Tutaj odkryłam, jak wiele łączy Polskę i Meksyk. Na pewno smutne wydarzenia historyczne: terror komunistyczny czy prześladowania Kościoła. Ale jest to przede wszystkim obecność Matki Bożej. A także miłość i szacunek do św. Jana Pawła II. Meksykanie lubią Polaków i od razu powołują się na polskiego papieża. Ale Matka Boża Częstochowska jest Królową Polski i to przede wszystkim na nas, Polakach, spoczywa obowiązek przewiezienia Jej przez cały świat.
Prośba do Przyjaciół
Każdy z Was może pomóc. Prosimy otaczajcie tę inicjatywę wielką modlitwą, która jest bardzo potrzebna i dodaje nam sił. Upowszechniajcie też publikowane przez nas informacje. Jak kto może: na Facebooku i Twitterze, na własnych i zaprzyjaźnionych stronach internetowych, w gazetach, biuletynach itd.
Potrzebujemy także wsparcia materialnego. Mamy bardzo wielu wolontariuszy, którzy pracują dla Matki Bożej za darmo, np. tłumaczy, koordynatorów, kierowców. Wielu koniecznych rzeczy nie daje się jednak zrobić bez środków finansowych. Zwracamy się wiec do Przyjaciół z prośbą o wsparcie. Dając 20,- 50, 100,- czy nawet 1000,- zł pomagamy Maryi przewędrować przez współczesny świat z wielką prośbą o ochronę cywilizacji życia i miłości.
Można to zrobić TUTAJ (pkt 2 z listy - "Peregrynacja Od Oceanu do Oceanu")
W imieniu KPLŻ
Ewa H. Kowalewska