Ulotki do pobrania i rozpowszechniania TUTAJ
W niedzielę 29 marca Anglia zostanie ponownie ofiarowana Matce Bożej, jako Jej wiano. Po upływie 600 lat brytyjscy katolicy wracają do historycznej tradycji i podkreślają, że zgodnie z obietnicą Matki Bożej, jeżeli chrześcijanie dokonają osobistego poświęcenia się Maryi, całe społeczeństwo wróci do Boga, co spowoduje wielką odnowę całego narodu.
Tradycja oddawania Anglii Matce Bożej jako Jej posagu sięga czasów św. Edwarda Wyznawcy (panowanie 1042-1066). Obecnie akt ten, według starego obrzędu, ma zostać powtórzony. Określenie Anglii jako „wiana Matki Bożej” zostało oficjalnie uznane przez papieża Leona XIII w 1893 roku.
Stowarzyszenie Dużych Rodzin w Niemczech (Verband kinderreicher Familien Deutschland – KRFD) zwraca uwagę, że w okresie gorączki zakupów na zapas, jaka panuje w czasie pandemii koronawirusa, duże rodziny mają problemy z zaopatrzeniem. W sklepach występują niedobory, a półki świecą pustkami, więc w wielu miejscach wprowadza się limity na kupowane produkty. Liczne rodziny mają znacznie większe zapotrzebowanie na żywność, ale w sklepach spotykają się z brakiem zrozumienia, nieufnością, a nawet z bezpośrednią agresją.
Niektóre z tych wielodzietnych rodzin muszą udowadniać, ile dzieci mają na utrzymaniu, co narusza ich prawa i prowadzi do „wytykania palcami”. Podawane przez nich fakty, że mają 5 i więcej dzieci, spotykały się często z niedowierzaniem i niechęcią.
Wydawało się, że w kontekście światowej pandemii koronawirusa trudno nas zaskoczyć czymś nowym. Nic z tych rzeczy! Departament Zdrowia w Nowym Jorku wydał nowe zalecenia odnośnie zachowań seksualnych w czasie pandemii koronawirusa. New York Post nazwał je „notatką nt. seksu”.
Dr Jennifer Roback Morse, prezes Ruth Institute, zwraca uwagę, że treść tych zaleceń traktuje seks jako zwyczajną funkcję cielesną, co jest typowe dla Rewolucji Seksualnej, opartej na marksistowsko-komunistycznej ideologii. – Na początku myślałam, ze to jakiś żart, ale okazało się, że na prawdę zostało wydane takie oświadczenie – dodaje.
W odpowiedzi na promujące aborcję oświadczenie American College of Obstetricians and Gynecologists (ACOG) przedstawiciele ponad 30 000 lekarzy, reprezentujących postawy za życiem, poparło stanowisko wydane w poniedziałek 23 marca przez American Association of Pro-Life Obstetricians and Gynecologists (AAPLOG) przy współpracy z American College of Pediatricians, Christian Medical & Dental Associations, Catholic Medical Association oraz Association of American Physicians & Surgeons.
Wszystkie media obiegła ostatnio informacja, że rząd Wielkiej Brytanii zezwolił kobietom na samoobsługową aborcję farmakologiczną w domu. Wiadomość ta zszokowała nie tylko obrońców życia, ale wszystkich ludzi rozsądnie myślących. Jest to bowiem procedura niezwykle niebezpieczna dla kobiet, która naraża je na utratę zdrowia i życia.
Brytyjski sekretarz stanu do spraw zdrowia i opieki społecznej, zatwierdzając postepowanie przeciwko zakażeniom koronawirusem, stwierdził jednocześnie, że w ramach opieki medycznej przez telefon, łącze wideo czy Internet możliwe jest również zapewnienie usług i środków do samoobsługowego prowokowania poronienia przez kobiety bez konieczności udania się do przychodni czy szpitala, a nawet bez osobistego kontaktu z lekarzem. Dotychczas procedura ta była niedozwolona.
Od 26 lutego trwała tegoroczna akcja publicznej, nieustającej modlitwy w intencji ochrony życia poczętych dzieci „40 Dni dla Życia”. Inicjatywa ta trwa już od 2004 roku. Przez 40 dni ludzie modlą się w intencji ratowania życia poczętych dzieci. We dnie i w nocy! Są wyznaczane dyżury. Grupy te trwają na modlitwie najczęściej przed placówkami aborcyjnymi, ale także w kościołach i innych miejscach. Jednocześnie także podejmują życzliwe rozmowy z kobietami, które tam idą, oferując konkretną pomoc materialną, o ile istnieje taka potrzeba. Wielu Polaków miało okazję zobaczyć, jak to wygląda w praktyce, dzięki filmowi „Nieplanowane”.
W okresie przymusowej izolacji z powodu pandemii koronawirusa wiele osób starszych i samotnych wpada w depresję i odczuwa poważne zagrożenie. Tę sytuację wykorzystują zwolennicy eutanazji, proponując ułatwienia w dostępie do tzw. „usługi medycznego wspomagania śmierci” dla pacjentów, którzy chcieliby popełnić samobójstwo.
Nowym pomysłem jest wykorzystywanie telefonicznych porad w zakresie konsultacji zdrowotnych z lekarzem (tzw. „TeleZdrowia”) dla promowania wspomaganego samobójstwa i na życzenie dostarczania osobom zainteresowanym przesyłek zawierających śmiertelne preparaty.
Praktycznie już po całym świecie rozniosła się pandemia koronawirusa. Sprawa jest poważna: ludzie łatwo się zarażają, wiele osób, zwłaszcza starszych, umiera. W wielu krajach szpitale nie nadążają z udzielaniem pomocy medycznej. Wiele z nich zamieniono na zakaźne. Odwoływane są planowe operacje i zabiegi w poważnych schorzeniach. Rządy nakazują ludziom pozostanie w domach.
W tej sytuacji cała aktywność przenosi się do Internetu. Korzysta z tego także biznes aborcyjny. Okazuje się, że oferenci usług aborcyjnych bardzo się martwią zamykaniem placówek, bo tracą dochody. Głośno krzyczą, że to narusza prawa kobiet, gdyż w praktyce uniemożliwia dokonanie aborcji. W niektórych krajach usilnie starają się podtrzymywać argumentację, że aborcja należy do usług medycznych pierwszej potrzeby i absolutnie musi być dostępna. Więcej na ten temat TUTAJ
W Holandii tymczasowo zamknięto Eutanazyjne Centrum Eksperckie, jedną z największych placówek tego rodzaju. Zgłaszane przez nie wnioski o przeprowadzenie legalnej eutanazji w ubiegłym roku wzrosły o 22%. W 2018 roku uśmiercono tam 727 osób, a w roku 2019 zabito ich 898. Placówka ta specjalizuje się również w przeprowadzaniu eutanazji pacjentów, którzy mają problemy psychiatryczne, wykazują demencję, są w depresji oraz w różnych wątpliwych sytuacjach. W całej Holandii w 2018 roku oficjalnie zgłoszono 6126 zgonów na skutek procedury eutanazyjnej, którą coraz częściej nazywa się „medyczną pomocą w umieraniu”.
Placówki aborcyjne w Kanadzie ogłaszają, że pomimo ataku koronawirusa pozostają otwarte. Procedury aborcyjne muszą być kontynuowane jako działalność usługowa „pierwszej potrzeby” – twierdzą zwolennicy zabijania dzieci poczętych oraz właściciele przemysłu aborcyjnego i usilnie o to zabiegają. Ta działalność przynosi przecież olbrzymie zyski.
Chociaż pandemia koronawirusa powoduje braki wykwalifikowanego personelu medycznego w szpitalach, placówki aborcyjne nadal angażują lekarzy i pielęgniarki przy wykonywaniu aborcji, zamiast oddelegować ich do pomocy ciężko chorym i umierającym.
W środę 18 marca 2020 r. Parlament Nowej Zelandii uchwalił ustawę zezwalającą na legalną aborcję na życzenie do 20 tygodnia ciąży, a w tzw. szczególnych przypadkach aż do urodzenia się dziecka. Ustawa ta usuwa też aborcję z krajowego kodeksu karnego. Za przyjęciem ustawy głosowało 68 deputowanych, a przeciwko 51. Teraz zostanie przekazana do generalnego gubernatora (Governor-General for Royal Assent) w celu ostatecznej akceptacji.
Ken Orr, rzecznik Right to Life Nowa Zelandia oświadczył: Pozbawiając kobiety i nienarodzone dzieci ochrony prawa karnego, ustawa ta akceptuje brutalne zabijanie poczętych dzieci praktycznie aż do urodzenia. I dodał: Symbolem cywilizowanego społeczeństwa jest pełna miłości ochrona, którą otacza ono kobiety i dzieci, aby chronić je przed przemocą.
Nieustannie prowadzone nowe badania nad koronawirusem wykazują, że prawdopodobieństwo zakażenia noworodka od matki jest minimalne. To dobra wiadomość, na którą należy zwrócić uwagę, gdyż niektórzy lekarze straszą brzemienne kobiety poważnymi powikłaniami u dziecka i zachęcają do aborcji. (!)
Tymczasem „New Scientist” informuje, że chociaż liczba zbadanych przypadków nie jest duża, nowe dane opublikowane w poniedziałek przez Uniwersytet Nauki i Technologii Huazhong w Chinach omawiają cztery przypadki ciężarnych kobiet, u których potwierdzono zakażenie koronawirusem w czasie porodu. Żadna z nich, nie przekazała go swojemu dziecku